Dużo medytowałem nad tym nauczaniem, i kiedy nadszedł czas, aby nadać formę najwyższym Ideałom w Szkole Filozoficznej o tradycji klasycznej, przypowieść o pniu drzewa i łodzi przenikała każdą moją myśl, uczucie i działanie.

Ogólnie rzecz biorąc kobiety i mężczyźni są jak pnie drzew, które zostały rzucone do rzeki życia; najpierw suche i całe, następnie obite i mokre, unoszą się wraz z prądem, którym kierują potężni ludzie tego świata. Tak, to się dzieje! Obijają się w bezsensowny sposób wśród przemocy, brudu i błota, bez kierunku i celu, dopóki nie rozpadną się na odłamki i znikną z powierzchni tej wciąż płynącej rzeki, nigdy nie wiedząc, skąd się pochodzi ani dokąd zmierza.

Jesteśmy jak pnie drzew, rozdarte, pocięte, przeciągane z jednej strony na drugą i ledwie opierające się prądowi rzeki własną wagą! Jak stado owiec, które wędrują bez celu w niekończącej się podróży. Jak bardzo jesteśmy zmęczeni! W ciągu dnia słońce odsłania ciemną, zgniłą korę, a nocą zastęp cieni płynie poziomo, bardzo rzadko podnosząc się w kierunku błyszczących gwiazd.

Rzeka pni drzew!

Jest ich coraz więcej, wzajemnie zderzają się, ranią i rozbijają ... Rzeka pni drzew! Jak długo się nad tym zastanawiałem!

Jednak z biegiem lat nauczyłem się niemal zapomnianej techniki wycinania z pnia litego drewna – „tego drewna, z którego wszyscy jesteśmy stworzeni” - czyniąc go lżejszym. To proces ciągłego odcinania zbędnych powierzchni, części pnia a następnego wypalania ich za pomocą płonącego węgła. Takie doświadczenie na poziomie ludzkim, pomimo tego, że istnieje wsparcie wielkich Nauczycieli Ludzkości, zawsze jest bolesne i nieskończenie długie. Jedni muszą zagłębić się bardziej w warstwę, w której egoizm i tchórzostwo splatają swoje skręcone włókna, a iluzja sprawia, że można uwierzyć, że sam jesteś pniem, potrafiąc zniszczyć samego siebie. Ale niestrudzony człowiek pracy, napędzany wolą, podniesiony na duchu kontynuuje swoje dzieło pomimo jęków gnijącej materii.

Nieprędko, ale stopniowo szorstki pień przekształca się w łódź. Spiczasty dziób i zaokrąglona rufa zaczynają się powoli pokazywać. To, co kiedyś było raną, jest teraz wydrążone niczym przedział dla Podróżującej Duszy. Z resztek wykonano elastyczne wiosła, które mogą służyć do wiosłowania lub kierowania. Z ogromną cierpliwością szorstkie boki zostają wygładzone, dopóki nie staną się lekkim i solidnym kadłubem.

plynac pod pradW ten sposób ... zbudowaliśmy łódź!

Mnóstwo pni drzew patrzy na to z mieszaniną podziwu i odrazą; wydaje się to być puste, dziwne, komiczne, niebezpieczne, niepotrzebne. Ale to już nie jest pień drzewa ... To łódź! A co najważniejsze, można z nią wiosłować pod prąd. To niewybaczalne! Co za dziwaczne maniery... nie zmieniając barwy, by ją dopasować do koloru błota. Ma swoje własne zabarwienie i może wiosłować nad błotem, ledwo go dotykając.

A jej dziwaczna załoga?

Załoga mówi, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami, że gdybyśmy byli, nie bylibyśmy w stanie wzajemnie sobie pomagać. Jednolitość nie istnieje w Naturze i nie jest ani możliwa, ani pożądana. To nasze różnice sprawiają, że jesteśmy piękni, łagodzimy nudę i wyzwalamy się od mentalności stada. Także różne religie są adaptacjami w przestrzeni i czasie tego samego Przekazu, i dlatego żadna z nich nie jest lepsza ni gorsza od innych, ponieważ oprócz tego krótkiego pierwotnego Przekazu, wszystko inne zostało dodane przez ludzi, z ich ignorancją i apetytem. I że przez wieki kopiowali siebie nawzajem.

Twierdzą, że nie tyle wierzą w Boga, co raczej wiedzą o Jego Istnieniu i mogą doświadczyć Jego licznych przejawień. Wystarczy wiedzieć i iść drogą, aby go odkryć. Że Dusza jest nieśmiertelna i nieskorumpowana i że nie wolno mylić jej z ubraniami, w które się czasami przebiera. Że jeżeli istnieje coś takiego jak przebaczenie, to poprzez odkupienie właściwe prawu akcji i reakcji, i że takie właśnie są mechaniczne prawa Natury: Ten, kto sieje pszenicę, prędzej czy później będzie zbierał pszenicę, a ten, kto ciernie sieje zbierze tylko ciernie.

Cud jako taki nie istnieje, istnieją tylko poziomy wiedzy. Przejawy fenomenów mają wtórne znaczenie. Kapłan babiloński, który olśniewał ludzi małymi sztucznymi błyskawicami skaczącymi z jednej ręki do drugiej, dziś mógłby być nazwany elektrykiem. A Święty Patryk chemikiem, który wiedziałby, co się stanie, gdy polewamy wodą biały fosfor lub wapno palone.

Załoga statku nie musi oszukiwać innych. Powoli, ale pewnie szuka i znajduje prawdę. Wkłada wysiłek w prace wioseł i dostrzega rzeczy, których inni nie widzą, ponieważ wiosłuje pod prąd. Podróżuje w górę rzeki, w kierunku jej przejrzystych i niezanieczyszczonych źródeł. W ich duszach panuje entuzjazm oraz miłość do śmiechu i piękna.

Drażnią ich kakofoniczne dźwięki i wolą piękno melodii Straussa, katedry światła i cieni Wagnera lub ład kameralnych sonat Mozarta. Nie udają, że widzą sens panoramy obrazu poza zgiełkiem oczu, nosów i ogonów jako prosty pozostawiony odcisk modernistów, ale wolą chodzić po śniegu z Goyą, patrzeć na szare niebo Velázqueza, podziwiać El Greco lub zgubić się na fantastycznych ulicznych freskach z Pompei.

Unikają używania nielegalnych narkotyków, ponieważ ci, którzy ich nadużywają, zamieniają się w zdegenerowane bestie, które rabują i zabijają, aby uzyskać więcej. Nie bawi ich także pijackie wulgarne zachowanie.

Wierzą w harmonijny i żywotny porządek, który przezwycięża ślepe mechanizmy zaprogramowane przez innych. Wierzą w wolność i w to, że ludzie muszą doceniać i szanować wolność innych. Wierzą w wolę, dobroć i sprawiedliwość, gdyż świat bez tych cnót jest tylko garścią błota, które należy przekształcić w coś pięknego, przezwyciężając przy tym opór materii.

Wierzą w nowy i lepszy świat... ale żeby pojawił się on na horyzoncie musi być wielu dobrych, nowych wioślarzy. Ci, którzy zanurzają się w rzece życia pośród słabości i lamentów, są nieubłaganie pociągnięci do fizycznego, psychicznego i mentalnego zniszczenia.

ocean 3605547 640Wierzą w naukę w służbie Ludzkości, która jednocześnie służy zwierzętom i roślinom, a przede wszystkim w naukę, która służy planecie w sensie globalnym, ponieważ jest to nasz kosmiczny dom, a my obecnie niszczymy go i osłabiamy. Wierzą, że stare nieefektywne struktury, z ich fetorem zgnilizny, w przerażający sposób poruszające kończynami wyschniętych zwłok symulując tylko życie dzięki galwanicznej sile pieniędzy i władzy, powinny ustąpić miejsca naturalnemu procesowi odnowy za pomocą młodszych i silniejszych struktur.

A przede wszystkim załoga wierzy w siebie i w zbudowaną przez siebie łódź.

Kiedy podróżują w górę rzeki życia, wielu mężczyzn i kobiet o młodym sercu i czujnym umyśle postanawia pracować nad przekształceniem pni drzew w łodzie i poznać cudowną duchową przygodę wioślarstwa pod prąd.

Jorge Ángel Livraga Rizzi: Założyciel i pierwszy Dyrektor Międzynarodowej Organizacji Nowa Akropolis.

Tłumaczenie: Piotr Sikorski
Korekta: Liliana Golak